09/10 2013

Relacja z wyjazdu

rynek

Podróże kształcą- to stara prawda. Jeśli chodzi o produkcję rolną, produkcję żywności przetworzonej w gospodarstwie - kompleksów mieć nie powinniśmy, podobnie wygląd wsi w północnych Niemczech i Polsce jest porównywalny,  ale nie wszystko jest takie samo - my mamy "nie życiowe" przepisy prawne i w tym cały problem. Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego zorganizował wyjazd dla członków Świętokrzyskiej Sieci Dziedzictwa Kulinarnego, w którym braliśmy udział jako instytucja współpracująca. Zapraszamy do przeczytania relacji.

 

Na pożegnanie był sznaps

Wyjazd Studyjny zorganizowany przez Departament Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego dotyczył Sieci Dziedzictwa Kulinarnego w Niemczech na przykładzie regionu Lüneburger Heide w Dolnej Saksonii.

Uczestnikami wyjazdu byli głównie członkowie Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Regionu Świętokrzyskiego. Wyjazd był krótki a więc i intensywny. Odwiedziliśmy gospodarstwa rolne, które prowadzą poza produkcją także sprzedaż wytwarzanych przez siebie produktów we własnych sklepach przy gospodarstwach. Szczerze im tego zazdrościmy, żałując, że u nas jest to takie trudne z przyczyn zagmatwanej sytuacji prawnej i  chyba, niestety oporów instytucji rządowych oraz ustawodawców. Na naszym szlaku odwiedzanych obiektów były także restauracje znajdujące się w Sieci.

handelJednak pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy było miasto Lüneburg- 72-tysięczne miasto powiatowe z małym rynkiem starego miasta i starym portem rzecznym. I pierwsze co nas zaskoczyło -na tym zabytkowym rynku znajduje się targ, na którym sprzedają swoje produkty rolnicy (na zdjęciach powyżej). Tym miejscem sprzedaży zawiaduje urząd miejski. Sprzedający rolnicy lub wynajęci przez nich sprzedawcy –czyli ich przedstawiciele- płacą opłatę za miejsce każdorazowo i nie mają stałego miejsca, w którym umieszczone jest stoisko. Miejsce jest zależne od godziny przyjazdu. Pierwsi sprzedający są już o 4 rano. Po południu o 15, 16. nie ma już nikogo i targowisko zamienia się w normalny plac miejski. Okazuje się, że można i nikomu to nie przeszkadza – rolnicy sprzedają swoje produkty: warzywa, owoce, mięso, wędliny, sery, dżemy, marynaty, kwiaty i wszystko co produkują w formie surowców i przetworów. Nikt ich nie kontroluje pod kontem sanitarnym przed uruchomieniem produkcji przetworzonej, sami pilnują dobrej praktyki, bo jak sprzedaliby coś trefnego klient już nigdy u takiego sprzedawcy nie kupi – zwyczajne prawa rynku. Wtedy także klient może zgłosić się do służb sanitarnych i zaczynają się kontrole i kłopoty producenta. Czasami zdarzają się także kontrole spontaniczne służb sanitarnych. Towary oczywiście są oznakowane, identyfikowalne, produkt jest dobrej jakości, więc każdy chce aby go identyfikowano – logo, nazwa itp.

                Jak powiedział przedstawiciel  urzędu miejskiego z tego, że jest tu targ zadowoleni są także mieszkańcy, którzy mogą tu przyjść lub przyjechać i kupić sobie świeże produkty bezpośrednio od producenta. 

Niemcy 2013Pierwsze gospodarstwo, w którym gościliśmy to bardzo sympatyczne miejsce „Obsthof Zeyn” położone w Winsen/Lyne w pobliżu Lüneburga. Rodzina prowadzi tu sklep przy gospodarstwie od 32 lat a samo gospodarstwo 50 lat. W 9 hektarowym gospodarstwie dominuje produkcja owoców w oparciu o kontrolowaną ochronę, w dużym stopniu biologiczną. W pobliżu sklepu znajduje się  plac zabaw oraz stoliki i krzesła ogrodowe, zachęcające do odpoczynku odwiedzających sklep. Można tu także za odpłatnością napić się w ogrodzie kawy lub innego napoju.

Gospodarstwo „Bauer Peters” (40 ha) produkuje głownie zboża i ziemniaki. Zboża sprzedawane są do firmy a ziemniaki do hoteli. Jak powiedział gospodarz- sprzedaż odbywa się bez pośredników, co obniża koszty i zwiększa dochód. Gospodarstwa poniżej 20 ha nie mają szans na przetrwanie, upadają. Tu także przy gospodarstwie jest sklepik, w którym sprzedawane są oprócz produktów własnych, inne z innych gospodarstw np. kwiaty, kiełbasy i inne wędliny paczkowane hermetycznie, mleko, jaja, soki, wina, nasiona, marynaty i konfitury, sery.

I kolejne gospodarstwo rodzinne od 13 pokoleń- jak chwali się właściciel- rodzina Voβ, producenci szparagów- 20 ha, ziemniaków, zbóż i jajek, łącznie 105 ha. Większość produkcji sprzedaje w sprzedaży bezpośredniej w swoim sklepie, na stoisku w Hamburgu.

Dostarcza też do restauracji i handlowców bazarowych. W sezonie zatrudnia ok. 20 pracowników, także z Europy Wschodniej.  Jajka i ziemniaki sprzedaje także do dużych sieci handlowych, ale nigdy więcej jak 30% do jednego klienta. Jest to celowy zabieg aby klient nie dyktował warunków. Ciekawym zabiegiem marketingowym jest to, że co miesiąc wrzuca się do opakowań z jajami nowa ulotkę informacyjną o zmianach w gospodarstwie, o nowych produktach. Jest to doskonały sposób na stały kontakt z klientem. W sklepie przy gospodarstwie sprzedawane są podobnie jak w poprzednich różne produkty, także mydła na bazie naturalnych surowców, metaloplastykę, wyroby artystyczne, ceramikę i produkty z gospodarstwa oraz przetwory.Niemcy - wejście

Gospodarstwo „Heide Knolle” na powitanie pokazuje nam boisko dla gości – mini golf w połączeniu z piłką nożną oraz w sąsiedztwie boiska tor przeszkód z naturalnych desek, pni i bali, wykonany przez gospodarza. Tutaj chętni goście za symboliczną opłatą mogą spędzić miło czas. Gospodarstwo położone jest na uboczu. Ma 500 lat tradycji. Hoduje się tu kury- 6 tysięcy oraz uprawia zboża i ziemniaki, które są na miejscu konfekcjonowane i następnie sprzedawane we własnym sklepie, podobnie jajka. Większość – ok 80% produkcji sprzedaje się do restauracji, szpitali i sieci EDEKA. Poza drobnym sprzętem do prac polowych gospodarz nie ma sprzętu własnego, bo jak twierdzi nie opłaca się to. Wynajmuje sprzęt od innych odpłatnie. W sklepie, tak jak w innych dotychczas odwiedzanych sprzedawane są także produkty spoza gospodarstwa, a z własnych jeszcze siano w małych opakowaniach np. dla szynszyli, świnek morskich itp.

Niemcy -sklep

 

 

 

                 I jeszcze jedno gospodarstwo – właściciel P. Kunitz, który przestawia się z produkcji rolnej na gastronomię. 100 ha ziemi. Obecnie przygotowują posiłki dla 120 dzieci do szkoły. W weekendy w lokalu umieszczonym w domu odbywają się wesela i inne uroczystości na maksymalnie 250 osób. Wcześniej gospodarstwo  zajmowało się produkcją trzody i bydła. Obecnie mają tylko 20 sztuk zwierząt pod potrzeby gastronomii, ale zmierzają ku likwidacji hodowli, która przy tego typu działalności jest rzeczywiście uciążliwa, co stwierdziliśmy naocznie lub bardziej trafnie poprzez powonienie. 

Na trasie naszej wizyty znalazły się także 200-letni młyn, który również należy do Sieci Kulinarnego Dziedzictwa oraz hotel i 2 restauracje.Niemcy - fragment wystroju w domu weselnym

Młyn Meyer’s Windmϋhle Bardowick to od 105 lat należący do rodziny Meyer obiekt. W pewnym momencie stał się nieopłacalny i wtedy dzięki dofinansowaniu z budżetu miasta zachowano go jako obiekt zabytkowy. Obecnie jest w pełni sprawny i miele zboże, wykorzystując energię wiatru a produkty przemiału są sprzedawane na miejscu w lokalnym sklepiku, wraz z innymi produktami lokalnymi. Oprócz sklepu rodzina ma także w pobliżu kawiarnię i tuż obok podwórze, zwyczajne wiejskie z drobiem, który można podpatrywać przez siatkowy płot.  

Hotel Sellhorn to także firma rodzinna od 150 lat. Tradycją jest podawanie od zawsze dań regionalnych, stąd obecność w Sieci. Do sporządzania dań wykorzystuje się tu produkty tradycyjne, niekoniecznie z gospodarstw położonych najbliżej. Mieliśmy w tym miejscu okazję spróbować naprawdę znakomitego cydru.

I jeszcze wizyty w restauracjach, w których spożywaliśmy dania obiadowe. Pierwsza z nich to hotel z restauracją w Lüneburgu o nazwie „Zum Roten Tore”- bardzo sympatyczne miejsce z klimatem- stylowe i przytulne. Firma rodziny Witenberg od 3 pokoleń. Jedliśmy oczywiście dania regionalne: przystawka- pieczywo własne + masło czosnkowe, zupa pieczarkowa oraz zrazy wołowe zawijane z lokalnej rasy  hodowanej w tym regionie. Obiad był naprawdę pyszny.

Druga restauracja to Kartoffelhotel Lϋbeln. Zobaczyliśmy dość ciekawe wykorzystanie lokalnego produktu jakim jest ziemniak. Na powitanie schnaps podany w przekrojonym ziemniaku a następnie dania regionalne także na bazie ziemniaków. Dania regionalne mają to do siebie, że nie zawsze i nie wszystkim smakują, ale taka ich specyfika. Trzeba ich spróbować by nie powiedzieć jak w przysłowiu z Rzymem i Papieżem. W obiekcie jest także praktykowana odnowa biologiczna na bazie ziemniaków. Takie swoiste KartoffelnSPA.

                Pozostaje mi tylko podziękować organizatorom za możliwość uczestniczenia w tym wyjeździe studyjnym i życzyć wszystkim uczestnikom z naszej Sieci Kulinarnego Dziedzictwa sukcesów w biznesie i dobrych zmian prawnych, bo tego na pewno możemy Niemcom zazdrościć.

Ewa Borycka

Główny specjalista ds. agroturystyki  i wiejskiego gospodarstwa domowego w Świętokrzyskiej Izbie Rolniczej